Kalwaria Pacławska leży na samym końcu świata, a na pewno na samej granicy z Ukrainą. Pielgrzymi ciągną tutaj do sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej, w którym - zanim wyruszą na misterium po dróżkach i rozsianych na wzgórzach kapliczkach - modlą się długo i żarliwie przed cudownym obrazem. Dziwnej, bizantyjskiej urody malowidło pochodzi aż z Kamieńca Podolskiego, jak trafiło pod Przemyśl opowiadają szczegółowo legendy. Po zajęciu kresowej warowni przez pogańskich Turków, obraz z miejscowego kościoła wyrzucono w nurty rzeki. W chatynce nad brzegiem mieszkał z rodziną sędziwy starzec. Jednej nocy zerwał się z krzykiem, bo miał widzenie. Panna Maria nakazała mu odszukać zbeszczeszczony obraz i zanieść na plecach z Kresów w bezpieczne miejsce. Odszukał więc zatopiony wizerunek i ruszył w drogę. Tak dotarł do Kalwarii, do klasztoru franciszkanów, gdzie obraz z Kamieńca otoczono należytą czcią i kultem.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj