Bieszczadzkie połoniny powoli przybierają już złotawy odcień. To nieuchronny znak końca lata i zbliżającej się jesieni. Bynajmniej nie popadamy jednak z tego powodu w melancholię, bo dla tych gór czas to najlepszy. Wspaniała widoczność, opustoszałe szlaki, jelenie rykowiska i przepiękne kolory wynagrodzą każdy trud. A teraz... stojąc na Połoninie Wetlińskiej, mając przed sobą Caryńską, w dali Tarnicę, Szeroki Wierch i Bukowe Berdo, a z prawej Rawki... tęsknimy.
Autor: Paweł Dąbrowski
Skomentuj