Wsiadłam do pociągu z W do L, który nabrał prędkości x i mknął na południe, mając nadzieję, że ten, co ruszył z L do W o poranku z prędkością y nie jedzie po tym samym torze... :-) W środku krajobraz przypominał słowa z "Mironczarni" : "...kiw głów, kiw butów, kiw kolan, przeciąganie vizaviw..." Na zewnątrz - Pani Zima, co miała właśnie odejść, obejrzała się jeszcze za siebie i zawirowała w ostatnim piruecie. Zawiała i sypnęła resztkami, co jej jeszcze w koszyczku zostały... Krajobrazy migały te ze zdjęć - nieostre, przykurzone bielą.
Autor: Anna Miszalska-Gąsienica
Skomentuj