Pamiętam jak na sianokosy jechały całe wsie robić siano na tzw "bielach" oddalonych po kilkadziesiąt km od wsi , sianokosy trwały kilka tygodni , brany był prowiant i spano też na łąkach , po zrobieniu siana każdy gospodarz zabierał tylko furę siana do gospodarstwa , resztę układano w stogi , zabierano je dopiero zimą...takie były czasy...oczywiście wszystko robiono ręcznie...
A mój dziadek ( też z Podlasia ) zawsze pilnował, żeby zaraz po sianokosach suche siano zwieźć do stodoły. Łąka była dosyć daleko bo ok. 7 km od domu i najprzyjemniejsze chwile spędzało się jadąc na pachnącej furze siana oraz obserwując z wysoka stada bocianów. Na podwórku schodziło się fajnie z fury po koniu na ziemię. Wakacje spędzane na wsi były dla mnie najpiękniejszym przeżyciem:)
Tutaj też już coraz mniej stogów , dawniej ludzie robili siano latem ręcznie , stogi zostawiali i dopiero zimą po lodzie zwożono do gospodarstw oczywiście saniami , kiedyś nawet uczestniczyłem w takiej zwózce jak byłem nastolatkiem ...
Właśnie widzę! To nowy sposób na suszenie siana .... a na poważnie taki stóg to raczej rzadkość teraz na łąkach królują bele Może ludzie tam stawiają stogi bo teren jest podmokły? Dziękuje i pozdrawiam
Skomentuj