W tą upalną niedzielę, chmielnickie psy sprawiają wrażenie, jakby wiedziały o co w tym wszystkim chodzi. Leżą w cieniu starych kamienic na schodkach prowadzących do sklepów. Dopóki mogą, ignorują staruszki, które próbują wejść po zakupy. Taka staruszka najpierw stoi przed schodkami i cmoka na pana pieska. Potem podchodzi bliżej, wchodzi na pierwszy stopień i coś tam do niego mamrocze. Żeby sobie poszedł, czy coś. A potem, ostrożnie kładzie stopę na kolejnym schodku. Psi łeb nawet nie drgnie. Nie zaszczyci staruszki żadną reakcją. Dopiero, jak noga babci, zawiśnie nad stopniem zajętym przez kundla, stary kudłacz zrywa się. Ale nie tak, żeby zagrozić albo przestraszyć. Raczej tak, aby \'\'strzelić focha\'\'. Musisz się tu teraz gramolić! Nie widzisz, że sobie leżę! Urażony odchodzi i nie ukrywając swojego psiego wzburzenia mości sobie miejsce parę metrów dalej. Kobieta nie wchodzi do sklepu od razu. Stoi jeszcze trochę i przepraszającym wzrokiem odprowadza siedlisko pcheł, które nawet na nią nie spojrzy.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj