Na rynku w osadzie, która była kiedyś miastem, pyszni się pseudorenesansowy zdrój publiczny. Ale nikt nie ciągnie wody ze studni, bo tej wody w studni nie ma. A sam kołowrót i przytwierdzony do cembrowiny kubeł to tylko atrapy. Ktowpadł na taki pomsł, komu zaświtała myśl, że jak rynek to i zdrój ? Nie wiedzą tego nawet najstarsi pierchniczanie.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj