Mieszałem i piłem cały wieczór, ale czuję się świetnie! Pewnie to zasługa rześkiej górskiej aury. Przypomina mi się fragment tekstu Pagaczewskiego. /Mawiał o sobie, iż jest \"administratorem świeżego powietrza\'/ pisał o swoim znajomym autor książki /Znów idę na południe/. Ręce mi tylko drżą po wczorajszym i upuszczam aparat. A ten pada na stertę suchych liści, które amortyzują upadek. Przypominam sobie dalej: /Opanowany jednak nałogiem alkoholizmu staczał się szybko w ramiona tragicznej śmierci, która dopadła go już wkrótce po naszym spotkaniu, w październiku 1939 roku, zaledwie w 35 roku życia/. Aparat nie doznał uszczerbku, a ja uwierzyłem na chwilę, że życzliwy duch Stanisława Borkowskiego unosi się nad swoją percią.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj