Marianna Fiszer była córką miejscowego szewca Staśkiewicza. W wieku 17 lat wyszła za mąż i w 1895 r. wyjechała z mężem do USA. Kiedy dowiedziała się o ciężkiej chorobie matki, wróciła do Polski, żeby się nią opiekować. Przy okazji zaopiekowała się również kościółkiem św. Leonarda. Była w nim sprzątaczką, kościelną, ministrantką, ogrodnikiem, gospodarzem, dbała o konserwację okien i obrazów, o dach i okoliczne nagrobki, naprawiała szaty liturgiczne, zbierała pieniądze na remonty i troszczyła się o ich przeprowadzenie. Z jej inicjatywy został również odnowiony Cudowny Krzyż, pokryto go nową farbą i złotem. Zatroszczyła się o założenie księgi cudów za przyczyną Cudownego Krucyfiksu i powierzyła jej prowadzenie ówczesnemu proboszczowi.Kiedy wybuchała II wojna światowa, Marianna jako że jej nazwisko po mężu brzmiało po niemiecku, w dodatku identycznie jak nazwisko komendanta miasta mogła zachować klucze do kościoła. Jedyna przez dłuższy czas miała do niego swobodny wstęp: wtedy to przed Cudownym Krzyżem wymodliła, by kościół nie został rozebrany przez Niemców. Założona przez Mariannę Fiszer księga uzdrowień i cudów zaginęła w czasie wojny, co nie znaczy, że ustał kult Cudownego Krucyfiksu. Do sanktuarium Krzyża w Słupcy coraz liczniej przybywają pielgrzymi. W każdy piątek wieczorna Msza św. odprawiana jest przed słynącym łaskami krzyżem, a w każdy ostatni piątek miesiąca Msza św. odprawiana jest w intencjach przynoszonych do sanktuarium.
Autor: Krzysztof Wydra
Skomentuj