Spacerując po wspaniałej posiadłości napotkałem samotne maleństwo, które nieśmiało wyszło na aleję. Rozglądało się za mamą i pilnie mnie obserwowało. Żeby jej nie spłoszyć musiałem zatrzymać się w dość dużej odległości i prawie nie wykonywać żadnych ruchów. Zdążyłem zrobić jej dosłownie jedno zdjęcie i schowało się w gęstwinie parkowych drzew. Po chwili jednak wyszło z powrotem w towarzystwie mamy. Było bardzo głodne, a mama bardzo wyrozumiała, bo mimo strachu przed intruzem, czyli mną, postanowiła nakarmić swoją pociechę.
Autor: Krzysztof Wydra
Skomentuj