Orzechów w koszyczku rzeczywiście nie było. Zjadły je wcześniej trzy inne zaprzyjaźnione wiewiórki. Sesja z orzechami trwałaby znacznie dłużej a ja śpieszyłam się rano do pracy. Wiewiórki biorą, odbiegają i zakopują orzechy nieraz w znacznej odległości i trzeba poczekać ( żeby zrobić im zdjęcia ) kiedy wrócą. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam:)
Skomentuj