To nie wieś, to raczej przysiółek. Kilka dymów zaledwie, kilka sadyb osadników, którzy trafili w ten świat na końcu świata. Jeszcze kilka lat temu cerkiew chyliła się ku upadkowi. Na szczęście znalazły się pieniądze, znaleźli ludzie o złotych rękach i zakwitła znowu na cerkwisku pełną bryłą drewnianej świątyni. Cudo i perełka wśród zielonych wzgórz Beskidu Niskiego.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj