Libusza to był bezsprzecznie jeden z najpiękniejszych drewnianych karpackich kościołów. Był, bowiem dwadzieścia lat temu zbrodniarz - jak się później okazało i ustalono w sądowym procesie, całkowicie niepoczytalny - podłożył ogień i świątynia całkowicie spłonęła. Pożar wybuchł w połowie lutego 1986 roku, a płacz jaki wtedy wzbił się pod niebiosa, słychać było daleko. Z państwowej kiesy zniszczony obiekt pieczołowicie odbudowano. Jest już surowa bryła, teraz nachodzi czas na stopniowe uzupełnienie zniszczonego przez pożogę wnętrza.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj