Wioska przy drodze z Tylawy do Komańczy słynie daleko, daleko, hen, hen z cudownego zawieszonego w kościele obrazu Matki Boskiej, pani Nieba i Ziemi, Jaśliskiej. Pielgrzymują więc tutaj kompanie pątników nie tylko z powiatów krośnieńskiego, sanockiego i bieszczadzkiego, ale z sąsiedniej Słowacji i trochę bardziej odległych, ale przecież pobożnych Węgier. W czasach gdy jeszcze nie było Unii, i kilka kilometrów za Jaśliskami, Zyndarmową, Tylawą i w samym Barwinku była tak nie za bardzo strzeżona granica państwowa, przed oblicze Mateńki udawali się przemytnicy. Z pokorną supliką o to, by celników i strażników dotknęła krótka, a niebolesna choroba ślepoty i głuchoty, co umożliwiłoby bezpieczne przepędzenie na tamtą stronę tabunów koni i przeniesienie na tą, lepszą stronę okowity, czekolady, cygaret. Matka Boża wsłuchiwała się w te prośby i bywało - pomagała kontrabandzistom...
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj