Ze wszystkich awantur jakie się rozegrały na tutejszych polach, najpiękniejsza jest ta, bodaj z końca XVI wieku. Załoga zamkowa zamiast siedzieć bezpiecznie za murami obronnymi, wyruszyła w pole. Poharcowała, pognała, udała paniczną ucieczkę, czym wystrychnęła na dudka żołdaków posiłkujących oblegającego akurat Kraków arcyksięcia austriackiego Maksymiliana. W wycieczce Polaków uczestniczyli - podobno - gwarkowie olkuscy, którzy Bogiem a prawdą, nigdy nie szczędzili sił, gdy tylko nadarzyła się jakaś okazji do bitki. Tutaj jak najbardziej tak, bo w ręce rabsztynian wpadły tabory, bojowy sprzęt i kupa jeńców.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj