Tyle przygotowań! Taki szmat drogi! I wszystko na nic. Miał być młyn drewniany z 1900 roku. Na leśnym uroczysku. Wzięliśmy ze sobą aparaty, obiektywy, entuzjazm i w ogóle! Samochód zostawiliśmy pod kościołem i sześć kilometrów drałowaliśmy piechotą. Na miejscu - gorzkie rozczarowanie. Z \"Klamki\" zostało tylko trochę betonu. Jakbyśmy rozłupali, to do kieszeni by się zmieściło. Polną drogą wracaliśmy jak niepyszni. Cóż, bywa i tak...
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj