Zanim na jeziorach pojawili się turyści, letnicy, wycieczkowicze, a nawet Niemcy z altheimatu, autochtoni żyli nie ze skubania przybyszy, ale ze spławu drewna. Nad jeziorami pobudowano specjalne pochylnie, po których klocki zjeżdżały do wody, gdzie kawałki scalono w zgrabne tratwy. Teraz nikt już się takim zajęciem nie para, bindugi zasypał czas i niepamięć.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj