Kościół na cmentarzu ewangelickim wybudowano w połowie XVII wieku, jeszcze przed klęską protestantów pod Białą Górą. Za budową świątyni na przedmieściu optował rajca Ernest Karnicki, który nie znajdując poparcia wśród mieszczan do pomysłu przekonał księcia Henryka Wacława. Ten nie tylko potrząsnął kiesą, ale wysupłał grosz ze szkatuły i ceglana świątynia tam gdzie wymyślono - stanęła. W ruinę - jak większość budynków w Bierutowie - popadła w miesiącach ostatniej wojny. To chyba jedyny kościół w kraju, którego wysoki komin upodobały sobie bociany. Ten komin to ślad po ostatniej, międzywojennej przebudowie świątyni. Cmentarza nie ma, został zaorany i przejechany kilkakrotnie walcem. Na pustym placu urządzono park. W ostatnich latach, dokładnie bodaj w 205 roku, ustawiono symboliczny obelisk przypominający, że kiedyś odbywały się w tym miejscu pochówki.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj