Jakim jestem znawcą grzybów, niech świadczy fakt, że gdy pewnego razu wróciłem z lasu ucieszony z pełnego koszyka kurek, wszystkie wylądowały w... śmietniku! Całe szczęście, że opatrzność mnie i mojej rodziny w tym dniu nie opuściła; że ktoś z domowników zauważył, iż z lasu przyniosłem truciznę!!!
Dziś, idąc do lasu, zamiast w nożyk do wycinania grzybów (a podobno grzyby powinno się tylko wykręcać ze ściółki, w której rosną) - uzbrojony jestem w aparat fotograficzny; pstrykam zdjęcia wszystkiemu, co mnie zaciekawi, zainteresuje lub zachwyci.
Plonem mojego leśnego zbieractwa, a raczej łowów są zdjęcia tego, co w lesie żyje lub na co można w nim natrafić, a według mnie, godne jest utrwalenia; także ludzi - jak na załączonym zdjęciu - o podobnych zainteresowaniach.
Autor: Lech Kadlec
Skomentuj