dzis moje wspomnienia to juz chyba egzotyka ale to sa moje najszczesliwcze lata ,gdy dziadek na mnie mowil Kapturek i dawal wozem drewnianym powozic oczywiscie na zelaznych kolach a konie trzymał kare stryjek lubil siwe byly takie wielkie i takie majestatyczne cos tam z tego zostalo
a ja w takiej chacie mieszkalem byly trzy niewielkie izby ale z podloga, w sieni i spizarce byla podloga z gliny ,kuchnia z okapem no i wielki piec chlebowy konczacy sie w pokoju ,spac bylo na nim mozna jak w domu Pawlaka do dzis pamietam zapach prawdziwego chleba widze jak sie rozpala w piecu jak w drewnianych dzieżach ciasto rosnie a w kacie stoi opalona drewniana lopata do wsadzania blach na żar Do dzis mi po tej chalupie zostal tylko kamienny próg usadowilem go za furtka na pamiatke o i zostaly mi żarna dziadek za okupacji mąke robil O i jeszcze mala ciekawostka pod kuchnia palilo sie torfem który byl wydobywany na wlasnej łace ukladany i tak przez lato sechł ,na wegiel nas stac nie bylo nawet mimo ze byla elektryka to wieczorami palilo sie lampa naftowa ale za to byl niesamowity klimat ciepło .pół mrok w kolochozniku leciala jakas muzyka lub sluchowisko
Skomentuj