Latem upatrzyłem sobie tą górę. Dębi Wierch. Wcześniej nie zauważałem. Mgły zawsze skutecznie ograniczały widoczność, albo uwagę moją pochłaniały próby wyobrażenia sobie jak wyglądało życie wsi leżącej w dolinie. Dziś po Radocynie zostało kilka, może kilkanaście kapliczek i przydrożnych krzyży, zrujnowany budynek szkoły, trochę ziemianek przy drodze prowadzącej w stronę Zajęczego Wierchu. Wszedłem tu razem z S., wilczurzycą z Czarnego, żeby popatrzeć na słowackie szczyty. Jej też się tu podoba.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj