Książ Wielki widziałem wielokrotnie. Z okien samochodu, albo autobusu wiozącego mnie gdzieś na południe, albo z powrotem do Kielc. Celem swojej wycieczki uczyniłem go dopiero wiosną. Drzewa zaczynały się zielenić, ale młode i nieliczne listki nie przeszkadzały przy oglądaniu starych zabytków i podczas penetrowania wąskich zaułków. Prawdziwa polska prowincja z wszelkimi tego konsekwencjami. Jej urokom trudno jest się oprzeć.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj