Byłem tu trzydzieści lat temu. Było póżne popołudnie. Niezalesione, trawiaste zbocza doliny były skąpane w zółciejącym słońcu. Z traw strzelały w górę skały jak jakieś wyszczerbione zębiska, jak nie przymierzając - Mnichy Chochołowskie. To był widok niesamowity, ta dolina różniła sie od innych, podkrakowskich- może z wyjątkiem Mnikowskiej.
Teraz wszystko zarosło krzaczorami, skały, najważniejszy element jurajskiego krajobrazu zszedł na dalszy plan.
Polecam fotki Ewy Rudnickiej. Są naprawdę ekstra!
Autor: Grzegorz Opaliński
Skomentuj