Ze wszystkich baroków dukielskich ten jest najciekawszy, bo związany z najsławniejszym mieszkańcem. Nie dość, że Janem, to jeszcze świętym. Pokornym, cichym, spolegliwym, z kościami posłusznym. Gdy kiedyś szedł przez kościół z paramentami, okazało się, że nie ma miejsca, w którym może sprawować ofiarę. Przy wszystkich ołtarzach już czynili eucharystię zakonni bracia. - To gdzie mam odprawić mszę ? - spytał zatroskany Jan przeora. - A choćby we Lwowie - palnął bez namysłu przełożony. I Jan wyszedł ze świątyni w Dukli i ruszył przed siebie. Z czasem w tułaczkę wmieszały się nadprzyrodzone siły, bo nasz bohater na obłoku dotarł do miasta nad Pełtwią. W dawnym kościele bernardyńskim jest tam teraz cerkiew świętego Iwana. A nasz Jan? W małej trumience, pod ołtarzem bocznym, w specjalnej kaplicy można adorować relikwie świętego.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj