Próbowałem namówić S., żeby zechciała wyjść i zobaczyć, ale tylko szczelniej okryła się śpiworem. Udało mi się obudzić M. Poszedł z nami pies, rezydent schroniska. Ale i tak, po kilku minutach zmyli się do Koliby. Moi towarzysze są wyczerpani po wczorajszym buszowaniu po połoninie. Wilczur też, bo podczas nocnego wypadu na teren wsi Caryńskie, jak na owczarka przystało, opiekował się całym naszym kilkuosobowym stadkiem i pilnował, czy nikt z nas nie zostaje w tyle. Przed nami cały dzień wędrówki. Przez Bukowe Berdo, na Tarnicę i przez Szeroki Wierch do Ustrzyk.
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj