Wybitny, znakomity polski poeta, może być też inaczej - wspaniały mistrz słowa, piewca gór. Ten, który napisał strofy wbite po sam kirys w serce wszystkich wędrujących z plecami przez wertepy i wądoły. Te słowa, które tkwią niczym drzazga, które wbiły się po sam dżirit. To zawołanie. W górach jest wszystko co kocham i wszystkie wiersze są we bukach. Zawsze, zawsze kiedy tu wracam biorą mnie jodły za wnuka. Krakowski poeta, niezwykły, życzliwy każdemu spotkanemu na drodze człowiekowi - Jurek. Harysymowicz. Odszedł na tamtą, inną, lepszą, bardziej przyjazną stronę. Na miejsce w którym, nie ma codziennej utarczki, tego pośpiechu, tejk gonitwy tych spraw codziennych, które - jak się okazuje - niewiele tam akurat znaczą, wcale nie są takie jak się nam tutaj, w naszym świecie zdaje, wydaje. Jerzy Harasymowicz, mistrz. Geniusz. Już Go z nami nie ma.... Odszedł, I gdy nic co się wydawało takie ważne na codzień,przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, nad tym miejscem, nad tymi połoninami, nad smerekiem, pod berdem,koło ścigny rozsypano z helikoptera Jego prochy. Nie ma więc Jurka Harasymowicza, ale przecież został, tutaj, tu, jest,,,,,
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj