Dla wielu prawdziwych wyrypiarzy Bieszczady zaczynają się dopiero za Tarnicą. Na najwyższym szczycie polskiej części tych gór pozostawiamy tłumy turystów, zgiełk i wydeptane ścieżki. Ruszamy w kierunku Halicza i Rozsypańca. A potem już tylko wiatr, bezkres i łany połonin. Po przejściu Bukowskiej docieramy na Kińczyk Bukowski. Stąd nie widać już żadnej miejscowości, a nawet żadnych zabudowań. Tylko w oddali beniowska lipa kusi krągłością swych kształtów, aby zapuścić się jeszcze dalej na wschód. Do Bieszczadzkiego Worka. To raj dla prawdziwych samotników i outsiderów... Tutaj poczują smak prawdziwej przygody.
Autor: FVS
Skomentuj