Na koniec naszej dwudniowej wyprawy powiedział mi tylko, że dziś mego tatusia nie sfotografujesz, bo poszedł na inne klempy :-)))
p.s. Przez dwa dni polowałem na łosia, ale takiego prawdziwego, takiego z porożem w kształcie łopaty. Niestety, tym razem się nie udało, ale za to nasłuchałem się stęków, ryczeń, pojękiwań. Na razie musi mi to wystarczyć, przynajmniej do następnego spotkania z tymi przesympatycznymi mieszkańcami biebrzańskiego bagna. Mam nadzieję, że nastąpi to już niebawem :-)))
Autor: Marcin Narbutowicz
Skomentuj