Moja "najlepsza" wiewiórka została przyłapana właśnie w takich okolicznościach przyrody... na cmentarzu we Wszystkich Świętych ;) A co do choroby i polowania na sarenki... tak mi się kojarzy "sarenka nie zając" ale to chyba niewłaściwe porzekadło w tym przypadku ;)
Krzyśku, nie sposób Ci odmówić racji :-) Asiu, wiewiórki też są cudne. Szymon, my tu gadu, gadu, a herbatka malinowska stygnie :-( Jakaś cholera mnie zaczyna łamać. Do jutra jakoś wytrwam, ale nie wiem co będzie w niedzielę. Jak już będziesz w okolicy, to zadzwoń.
Skomentuj