W Kasparusie po raz pierwszy znalazłem się właściwie przypadkowo. Było to kilkanaście lat temu gdy szukaliśmy bobrów w Rezerwacie Zdrójno. Często bywałem w Błędnie w okolicy Krzywego Koła w Petli Wdy. Stoi tam pomnik ku czci oddziałów partyzanckich,który był bliski mojej mamie. No i takim sposobem jesteśmy tam 2 - 3 razy w roku. Gdy ostatnio robiłem zdjęcia tej chaty podeszła kobieta i zdecydowanie zakazała fotografowania jej domu, a jest też wart tego. Mieszka samotnie, zaprosiła do wnętrza, ale zdjęć robić nie dała. Pozdrawiam! :)
Miło mi, że przywołałam wspomnienia z dzieciństwa :) Dziękuję za komentarze. Jeśli chodzi o Kasparus to zupełnie nie jestem w stanie być obiektywna ;) więc tym bardziej się cieszę, że zdjęcia się podobały.
PS. Bogdan, jak to się stało, że nigdy przy tej chałupce się nie spotkaliśmy?
Podobało mi się,że wokół tej chaty rosła trawa, nie było ogrodzenia,wydeptanych ścieżek. Spokój i inne czasy. Gdy byłem dzieckiem,takich chat na wsiach,które były ukryte w borach, było sporo, w większości bez elektryczności. Musiała wystarczyć jedna lampa naftowa z którą przechodziło się z kuchni do izby....Ot wspomnienia dzieciństwa.....
W tym domu nikt już nie mieszka, a jego dni/lata są policzone. To jeden z moich ulubionych. Zachęcona takim przyjęciem mojego ulubieńca wgram coś jeszcze... ;)
Skomentuj