Najbardziej wyszukaną rozrywką miłośników wędkowania z głebi kraju jest wyprawa na pełne morze. Wystarczy domówić się z zaprzyjaźnionym szyprem, zaookrętować na kuter i skoro świt wypłynąć na ławicę. Nie ważne, że rzuca stateczkiem na falach, nie ważne, że buja, nie ma znaczenia dolegliwości choroby, na którą jako żywo nikt na lądzie nie choruje. Liczy się połów i morskie opowieści po powrocie. Taaaakąm rybę żem chycił na haczyk - przechwala się nie jeden amator dorsza.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj