Polskie morze jest kapryśne i nieprzewidywalne. To dlatego nad Bałtykiem sezon trwa najkrócej. Często zaczyna się dopiero w pierwszej połowie lipca i kończy z początkiem września. M.in. dlatego ceny na wybrzeżu są absolutnie horrendalne. Przez dwa miesiące trzeba wszak zarobić na cały rok. Są jednak i plusy tego skróconego okresu wegetacji. Szybko robi się po sezonie. Pustoszeją plaże, spadają ceny, Bałtyk otrząsa się z nawału turystów. To nic, że jest już za zimny, żeby się w nim kąpać. Widoki i jod w powietrzu wynagrodzą nam tą powetowaną stratę.
Autor: Dariusz Świętochowski
Skomentuj