Zatoka Gdańska, w przeciwieństwie do otwartego morza, zamarza każdej mroźniejszej zimy. Bywało, że lód sięgał nawet do samego Helu dzięki czemu do miasteczka można było dotrzeć z Gdańska saniami po lodzie. Najczęściej pokrywa lodowa nie tworzy jednak zwartego obszaru, a jedynie bardzo rozległe kry, z których największe mają nawet kilkadziesiąt kilometrów długości. Ich grubość nie przekracza jednak zwykle 5-10 cm. Mimo to żegluga na tym obszarze jest wówczas niemożliwa, poza trasami handlowymi dalekomorskich statków. Dla śmiałków próbujących swoich sił w żeglarstwie morskim największym problemem są wówczas kompletnie zamarznięte mariny, do których nie można wpłynąć i duże kry lodowe mogące uszkodzić jacht.
Autor: Joanna Siegel
Skomentuj