Ten fragment Polski, który ciągnie się ponad stukilometrowym pasem od Krakowa po Częstochowę nie bez przyczyny uznawany jest za kolebkę rodzimego krajoznawstwa. W końcu ruiny zamku Ogrodzieniec na tyle zafascynowały Aleksandra Janowskiego, że sylwetka rozwaliska z wioski Podzamcze wpisała się w ryngraf PTK. Jura to szczególnie wdzięczna kraina nie tylko do pieszej włóczęgi, ale do flirtu z historią, do zanurzenia się w przeszłości, by lepiej poznać i zrozumieć współczesność. Jest tutaj przecież wszystko logicznie poukładane niczym eksponaty w atelier uczonego. Z całą pewnością nie ma takiego drugiego miejsca w którym na wąskim stosunkowo obszarze, na ziemi zda się tak małej, że można ją uchwycić bez trudu w jedną garść, splątało się tyle losów i zdarzeń, tchnie genius loci miejsca. Jednych zachwycają wypreparowane przez wiatr i wodę ostańce, innych kusi zieleń leśnych ostępów i rezerwatów, jeszcze inni ganiają do utraty tchu za wrażeniami jakie przynosi oddech zatrzymanej w rozwalinach ruin przebogatej przeszłości. Nie trzeba zbyt wybujałej wyobraźni, zbyteczna jest tak niezbędna do głębokich przeżyć fantazja, by posłuchać zaklętych odgłosów bezpowrotnie minionego czasu.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj