Staramy się trzymać z dala od szlaku. I tak nie jest przedeptany. Strasznie zarósł i nikogo już nie obchodzi. T. opisuje miejsca, obok których wielokrotnie przechodziłem i nie chce mi się wierzyć w jego opowieści. Łyczek rumu na rozgrzewkę i zaraz znajdziemy się na skalistym grzbiecie. A potem zejdziemy i udamy się na zachód. Miniemy po drodze faceta z wykrywaczem metalu i obejrzymy opuszczone sztolnie na Górze Wsiowej. Po drodze T. i J. będą opowiadać o innych dziurach, które zaliczyli. Przysłuchując się im, dochodzę do konstatacji, że człowiek na starość robi się rubaszny...
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj