O tym jak bardzo kapryśnymi modelami są ważki mogłem się przekonać czekając aż ta krążąca wokół mnie gadziogłówka zwyczajna. Czekałem aż usiądzie chyba z pięć minut. W końcu usiadła. Na moim rękawie. Nie mogłem jej zrobić zdjęcia, ale jak urzeczony patrzyłem w jej oczy. Wielkie, szmaragdowozielone klejnoty! A potem odleciała na drzewo. Jeszcze ją kiedyś dorwę!
Autor: Maciej Jelonek
Skomentuj