To jest siedemdziesiąta ośma kopia kradzionego świętego z workiem prezentów na grzbiecie. . Taka byle jaka, nijaka, koszmarna. Inne giną z reguralnością gawiedzi wędrującej przez park narodowy lub ścinających leśną drogę duktem z Woli Szczygiełkowej. Zdarzyło mi się spędzić niejedną noc pod opiekuńczym pastorałem śweiętego, do czego dzisiaj mogę się bez najmniejszych obaw przyznać, bo ostatni raz było to dawno i sprawka jest przedawniona:-).
Skomentuj