Malownicze ruiny, jeden z symboli całego regionu świętokrzyskiego usytuowane są na wyniosłym stromym cyplu nad Psarką. Kiedyś widać je było z daleka, przy samym wjeździe do Bodzentyna, dzisiaj trzeba wysilać wzrok by dostrzec ukryte w zaroślach i sporym drzewostanie białe mury. Jan Długosz uważa, że rezydencję mającą bardzo wyraźne cechy warowni obronnej ufundował Jelitczyk biskup krakowski Florian z Mokrska w drugiej połowie XIV wieku. Miasto było wówczas nie tylko administracyjnym ośrodkiem obszernych dóbr biskupich. Do naszych czasów zachował się piekielnie ciekawy dokument datowany dokładnie na rok 1420. Jest to rachunek ( jak się wydaje nie zapłacony przez duchownych sic!) wystawiony przez cieślę wynajętego przez książąt kościoła do obudowy sypiącej się ze starości wieży zamkowej. Biskupi w budowlę inwestowali, bo miejsce to upodobali sobie szczególnie. W Bodzentynie był zawsze spokój, doskonałe jedzenie i atrakcyjne rozrywki nie koniecznie dla ludzi odzianych w sutanny. Odbywały się na dziedzińcu turnieje rycerskie, daleko słynęły polowania na dzikiego zwierza, fraucymer jaki zjeżdżał na organizowane tutaj uczty i bale nie miał sobie równych w dawnej Polszcze. Bodzentyn chociaż leżał na prowincji bywał centrum życia politycznego. W przepysznie urządzonych komnatach zapadały wszak strategiczne decyzje ważące na losach całego państwa. Dość w tym miejscu przypomnieć o kilkukrotnych wizytach polskich królów, o Władysławie Jagielle przyjmującym posłów pruskich przed rozpoczęciem wojny z zakonem krzyżackim. Nie szczędzili pieniędzy na rozbudowę rezydencji kolejni właściciele zamku, który z ponurej warowni przekształcił się w czasem w prawdziwie renesansowe cacko. W Bodzentyn inwestowali biskupi: Zbigniew Oleśnicki, Fryderyk Jagiellończyk, Jan Konarski, Piotr Tomicki, Marcin Szyszkowski, Piotr Tylicki, Franciszek Krasiński, Jan Małachowski.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj