No. Ten klimat jest - Aśku - klimatyczny :-). Nie na darmo się zawieruszyłaś w ślady Wawrzyńca Senesa. Znakomity plon z tego sandomierskiego zebrałaś. Wystarczy teraz uważniej wsłuchać się w melodykę prezentowanych sekwencji, by dość do zadziwiających konkluzji. Warto było być :-)
Spędziłam w tej kruchcie trochę czasu... bo skoro wreszcie (!) udało mi się w Klimontowie zatrzymać, uparłam się, żeby przeczekać jakieś straszliwie długie nabożeństwo, które się tam akurat odbywało. Reszta składu mojej wycieczki mało nie umarła z nudów czekając na mnie na schodach kościoła ;)
Skomentuj