Co prawda kulminacyjnym momentem obchodów rocznicy Bitwy pod Grunwaldem była jej wielka inscenizacja, to moim zdaniem nie był to wcale moment najciekawszy. Mi najbardziej podobały się nieformalne walki bractw rycerskich, które odbywały się wieczorami na obrzeżach obozowiska rekonstruktorów. Pięciu rycerzy z jednego bractwa stawało naprzeciwko pięciu rycerzy z innego. Wygrywało to bractwo, które zwaliło z nóg wszystkich przeciwników. Ta walka, w przeciwieństwie do tej podczas inscenizacji nie była na niby. Od uderzeń broni o broń leciały iskry, szczerbiły się miecze, a trup słał się gęsto. Tak gęsto, że kilku uczestników wymagało nawet lekarskiej interwencji.
Autor: Szymon Narożniak
Skomentuj