Święta Góra Polanowska

Wspomniane wcześniej przeze mnie "źródło zdrowia". ..legenda dotycząca tego źródła: Dawno temu mieszkała w Polanowie młoda para z dziećmi. Kobieta była słabowita i nie mogła wiele w domu zdziałać. Kiedyś leżała bezsennie w łożu i dumała nad tym, że chyba przyjdzie jej niedługo zemrzeć. Zrobiło jej się żal męża i dzieci tak, że w końcu zapłakała. Gdy wreszcie zapadła w sen ujrzała świetlistą postać kobiecą, która powiedziała do niej - "napij się wody z czystego źródła, w które pada pierwszy promień poranka, w które nigdy nie wpadło światło księżyca, w którym nie leżał jeszcze żaden liść, z którego nigdy nie piło jeszcze żadne zwierzę, nad którym nie frunął jeszcze żaden ptak - wówczas wyzdrowiejesz"- po czym znikła. Nie mogąc doczekać się ranka, kobieta zbudziła męża i opowiedziała mu swą wizję. Nie mogła mu jednak wskazać, gdzie owo źródło może się znajdować. Mąż mimo wszystko porwał zaraz dzban na wodę i wyruszył w drogę. Wpierw obszedł okolice Polanowa ale żadne ze źródeł nie pasował do opisu. Obszedł dalsze okolice, ale nikt nie mógł mu dopomóc. Wreszcie któregoś ranka znalazł się w drodze powrotnej na Świętej Górze. Usiadł na chwilę dla odpoczynku na jej stoku. Na wschodzie właśnie niebo poczęło różowieć, gdy wzrok jego padł na bujną kępę trawy pośród szczerego piasku. W tym momencie w pobliskich drzewach zakrakała wrona, co brzmiało tak jakby - "Grzeb,grzeb". Ponieważ nie miał przy sobie żadnych narzędzi, gołymi rękami zaczął odsypywać piasek i w momencie, gdy słońce wzeszło, wytrysnął z ziemi strumień wody klarownej i czystej. Pełen szczęścia napełnił dzban i spieszył do żony, która do tej pory tak opadła z sił, że w każdej chwili mogła pożegnać świat. Z chwilą gdy wypiła wodę ze źródła, wróciły jej siły i wkrótce znowu mogła krzątać się po domu jak dawniej............................................... Istnieje też legenda jak owo źródło utraciło są moc, ... a początek jest następujący: mieszkała kiedyś w Polanowie kobieta, której zachorował kozioł. Pomyślała sobie wówczas... itd.

Autor: