O zamku w Liwie opowiadają z lubością przewodnicy pocieszną historyjkę o panu i pani. Żona kasztelana Michała Kuczyńskiego nie była zbyt piękna. Mimo to, zazdrośnik mąż wciąż pieklił się podejrzewając podwikę o cudzołóstwo. Gdy kiedyś nie znalazł w szkatułce trzech pierścionków, miał dowód, że trafił w towarzystwo rogaczy. Ze złości zarządził więc sąd boży. Kobietę zapędzono do komnaty w wieży, zamknięto na głucho i nakazano, by do rana pani Ludwika przewierciła paluszkiem cegłę. Próbowała, ale bez skutku i następnego dnia musiała położyć na katowskim pieńku swoją głowę. Po jakimś czasie czeladź zamkowa strąciła z rosnącej obok zamku topoli gniazdo sroki, a w nim zabłysły złotem trzy zagubione pierścienie. Mąż się tak zasromał był i zawstydził, że wylazł na basztę i skoczył na głowę.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj