To prawda, że to taka moja maskotka:) Rudą spotykam codziennie w tym samym miejscu parku, nie wiadomo skąd podbiega, zatrzymuje się przede mną, staje na dwóch łapkach, robi niewinną minę i wydaje się pytać : A gdzie są dla mnie orzeszki? Tej rudej nie potrafię nic odmówić:)
Całego koszyczka orzechów oczywiście nie zjadła, część wysypała ( ja nie miałam czasu ich pozbierać bo śpieszyłam się do pracy ) a część sobie zakopała niedaleko ławki. Tylko pierwszy orzeszek zjadła przy mnie. Pozdrawiam cieplutko, miło mi, że ruda się Wam podoba:)
Skomentuj