Bardzo dziękuję za miłe komentarze:) Żeby zrobić tych kilka zdjęć z wiewiórką spędziłam w niedzielę w parku ok. dwóch godzin. Ruda jest rzeczywiście bardzo sympatyczna, ale też jak wszystkie wiewiórki niesamowicie ruchliwa. Na 3/4 - tych zrobionych przeze mnie zdjęć widać było tylko ogon albo w ogóle nie było wiewiórki. Ruda siadała na ławce na sekundę i zaraz uciekała. Trochę ją rozumiem, bo mogła być zdenerwowana. Na orzeszki czekało bowiem jeszcze kilka innych wiewiórek, które były "konkurentkami do stołu". Moja skutecznie je odpędzała goniąc i nerwowo "zamiatała" ogonkiem. Wokół koszyczka z orzechami panowało często duże zamieszanie a sam koszyczek wielokrotnie lądował na ziemi. Cierpliwe za każdym razem zbierałam orzechy i czekałam na odpowiedni moment zdjęciowy. Cieszę się, że kilka takich momentów wykorzystałam i zdjęcia mogłam Wam pokazać. A codzienne spotkania z rudą bardzo polubiłam i przychodzę do parku nawet w dni wolne od pracy. Naszą przyjaźń trzeba przecież pielęgnować!!! Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i ciepło:)))
wiewiórka super, choć w sumie już nie taka ruda ;0) Iwonko, mi się udało zrobić spokojnie zdjęcia wiewiórkom, kiedy chowały sobie w parku orzechy na zimę w liściach. były takie zacukane, że wydawało się, że mnie nie widzą - chodziły mi prawie po nogach! a normalnie rzeczywiście kic i po nich...
Ta fotka jest najfajniejsza z całej serii :) Ma w sobie coś szczególnego... Mnie też kupiła ta Twoja Rudzia! I też bym dreptała z orzeszkiem skoro świt, świątek, piątek czy niedziela... ale przede mną każda machnie kitką i tylem ją widziała! ;))
No tak, nie pośpisz dłużej, wolnego nie weźmiesz, nawet choroba nie wchodzi w rachubę gdy ona tam czeka. Ale masz rację, gdy na nią spojrzysz nie odmówisz jej niczego. Mnie już kupiła...
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję:) Z tą wiewiórką spotykam się codziennie w drodze do pracy. Jest moją ulubioną przyjaciółką z parku. Pozdrawiam serdecznie:)))
Skomentuj