Wujek nauczył mnie kosić kosą jak miałem 14 lat. Od tej pory zawsze na żniwa stawaliśmy na dwie kosy. To były piękne czasy. Wujek niestety zmarł a żniwa załatwiają teraz kombajny. Niby szybciej, sprawniej i mniej ludzkiej pracy, ale to już nie to samo, gdy całą rodziną wychodziło się rano w pole i wszyscy pracowali w pocie czoła, a po pracy wieczorem rodzinka siadała na podwórzu pod gruszą i raczyła się chłodnym winem domowej roboty (ja dostawałem je trochę później). Żadna maszyna tego nie zastąpi.
Skomentuj