Gdy czteropiętrowy obiekt przy ul. Wojska Polskiego w Aleksandrowie Kujawskim opuścił Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni Rolniczych Samopomoc Chłopska, wnet popadł w ruinę. Wcześniej był w rękach Herrmana Nowera, który prowadził całkiem dobrze prosperujący młyn, jednak z nieznanych powodów, ogromnie zadłużony (bo do kwoty ówczesnych 200 tys. rubli), młyn parowy został przejęty przez komisarza sądowego w 1911 r. Po dwóch latach procesów, młyn trafił do rąk Żyda Gutmana, który sprowadził nowe maszyny i wybrukował drogę z częścią ówczesnej ul. Kupieckiej (dziś Wojska Polskiego).
W okresie międzywojnia jego kolejny, nowy właściciel Majer Hersz Przepiórka, wydzierżawił obiekt (bez urządzeń) od hr. Edwarda Mycielskiego-Trojanowskiego i podjął współpracę z firmą \"Laernger & Illgner\", która zajmowała się sprzedażą nawozów sztucznych i pasz. Ze względu na problemy finansowe, w 1927 r. młyn przejął Josef Atlas, mieszkający w tym mieście Żyd, który do wybuchu II wojny światowej kontynuował to, co zapoczątkował pierwszy właściciel tej posiadłości hrabia Trojanowski. Zaraz po wyzwoleniu miasta spod jarzma hitlerowskiego, miejscowi, ale samozwańczy milicjanci, uwięzili niemiecką ludność mieszkającą w tym mieście i okolicach od dziada-pradziada i spowodowali, że przeszła ona prawdziwą gehennę, z której już niejeden nie wrócił do żywych. Teraz w ruinach dawnego młyna mają pole o popisu miejscowi pijacy, narkomani i... graficiarze, których jedno z ich dzieł prezentuję na załączonej fotografii.
Autor: Lech Kadlec
Skomentuj