Jan Tarło, sanomierski wojewoda wpadł na pomysł, by zaprosić do siebie w gości biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika. Książe kościoła tylko prychnął; - nie przywykłem jadać pod chłopską strzechą - odparł na pokorną suplikę. Takie dictum obraziło szlachcica, który miał wypalić :- więc eminencję nie powitam u siebie w tym miesiącu, ale za dwa lata ! I najął do roboty mistrzów kielni. Trzydzieści wiosek poszło w obce ręce,ale w szczerym polu stanęła okazała rezydencja. Biskup przyjechał, posilił się jak należy i Tarle pierścień szczerozłoty sprezentował. Później jednak już pięknie nie było. Pałac w Podzamczu podupadł, dwieście lat temu obrócił się w perzynę, ale z zarysu murów odczytać można bez trudu dawne manierystyczne założenie. Nie trzeba dużej wprawy, by skonstatować, że budowla została z kieleckiej precyzyjnie skopiowana.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj