Cerkiew w Radoszycach od 1948 roku czyli od zakończenia akcji Wisła aż do roku 1961 służyła jako kościół rzymskokatolicki. W tym roku władze administracyjne z samego rzeszowa zdecydowały o natychmiastowym zamknięciu świątyni. Do wsi przyjechał urzędnik z teczką w której ukrył łańcuch, kłodkę i klucze. Drzwi do kościoła zamknął, nałożył papierowe plomby i wszysko co się dało opieczętował zamaszyście waląc w deski umazanym w tuszu stemplem. Ledwo auto, którym dotarł przez wertepy, zniknęło za zakrętem ludzie samowolnie pozrywali te papierowe świstki, ściągnęli księdza z pobliskiej Komańczy i zmusili duchownego do odprawienia nabożeństw. Na mieszkańców spadły szykany, nie jeden i nie trzech poznało smak więziennej kawy. Na nic się to zdało, bo wierni gromadzili się na modlitwy pod zamkniętą na głucho świątynią. Po dziesięciu latach bezsensownej - jak się okazało - przepychanki władza wzięła dudy w miech i kościół w Radoszycach zwrócono parafianom.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj