Wszystko jest pod kontrolą, bziukacze gotowi, ochrona gotowa, parafianie gotowi, ksiądz proboszcz też. Całemu orszakowi bziukaczy towarzyszą druhowie z gaśnicami i specjalnymi kocami. Jak się bziukacz rozpali i za bardzo da popalić, nie ma strachu - ugaszą! A co to raz się tak zdarzyło, że konieczna była interwencja strażaków ? Ano raz, w zeszłym roku, jak się p. Gawroński podpalił. Ale się nie poparzył, bo chłopinę na ziemię cisnęli, przydeptakli i na czas - ugasili...
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj