Jak każde niezwykłe miejsce Ulucz ma swoje tajemnice i opowieści. Te ostatnie poowtarzane są przyciszonym głosem. Bo groźne to i niesamowite przecież gędźby. Jedna twierdzi, że cerkiew na wzgórzu to kolejna budowla, wcale nie oryginalna. Ta pierwsza, ta najsamprzód pobudowana przez cieśli po prostu wzięła i sama z siebie zapadła się pod ziemię. Dlaczego ? Ha - oto jest pytanie ! Inna opowieść jest niemniej niesamowita. Głosi oto, że cerkiew w Uluzu miała stanąć rzekomo wcale nie stromym wzgórzu, tylko na samym dole. Ludzie z całej okolicy gromadzili materiał, zwozili deski i pnie na budowę świątyni. Gdy któregoś dnia zjawili się cieśle, by postawić cerkiew, cały potrzebny do budowy materiał przepadł. Ale się znalazł - nie na dole, ale na szczycie wzgórza. Ludzie rzucili się do roboty, znieśli drewno na dół. I co ? Zniknęło nazajutrz jak sen jaki złoty. I gdzie się znalazło ? A na górze. Miejscowi znowu się upocili ściągając klocki i kłody na dół, umęczeni uciężką pracą udali się na zasłużony odpoczynek. Co było następnego dnia ? Wiadomo ! Budulec znowu w niezwykły sposób przemieścił się sam na górę. Tak było. Dlatego cerkiew w Uluczu stoi dzisiaj tam dzie stoi, a nie tam gdzie umyślili wierni.
Autor: Ryszard Biskup
Skomentuj