Warunki sprzyjały, wiał dość silny wiatr. Normalnie nie miałbym szans aby tak blisko podejść, choć chciałoby się bliżej. Lis był tak zajęty polowaniem, że nie zwracał praktycznie na mnie uwagi. Miałem niezły ubaw, chwytał norniki praktycznie jak kot. W końcu mnie zauważył i rozpłynął się w pobliskich trzcinach.
Autor: Bogusław Pupiec
Skomentuj